piątek, 18 października, 2024

Wrocławskie szpitale pękają w szwach. Szaleje krztusiec, ospa i borelioza

Taka sytuacja trwa od kilku tygodni – alarmują lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Na oddziale zakaźnym Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych od dawna nie ma ani jednego wolnego miejsca. Najwięcej jest pacjentów z chorobami odkleszczowymi – borelioza, kleszczowe zapalenie mózgu. Wiele osób wraca z tropikalnych rejonów, do których polecieli nie zawsze z pełną profilaktyką, i takie pospolite choroby jak ospa wietrzna czy krztusiec.

Od kilku lat lekarze widzą wyraźny wzrost zachorowań na te choroby, które wydawały się dzięki szczepieniom opanowane. – O krztuścu zapomnieliśmy, bo szczepiły się wszystkie dzieci i nie było luk przez które zakażenia mogły wedrzeć się do społeczeństwa. Teraz nie ma już tego komfortu i wszyscy musimy zadbać o to uodpornienie – mówi dr Kamila Ludwikowska z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych UMW.

Zanim pojawiła się szczepionka na krztusiec w Polsce rocznie umierało na tę chorobę nawet 2 tys. dzieci. Powszechne szczepienie wprowadzono w połowie lat 60. i w ciągu dekady roczna liczba wykrytych przypadków spadła ze 100 tysięcy do paru tysięcy. Dzięki szczepieniom udało się wtedy zwalczyć tę niebezpieczną chorobę. Ale to już przeszłość.

– Coraz więcej osób w ogóle rezygnuje z obowiązkowych szczepień ochronnych swoich dzieci. To stwarza przestrzeń dla bakterii i wirusów do rozprzestrzeniania się i zakażania kolejnych osób – dodaje dr Kamila Ludwikowska.

Krztusiec, inaczej koklusz, to wysoce zakaźna choroba bakteryjna, która może prowadzić do powikłań zwłaszcza u najmłodszych. Jeden nosiciel może zarazić nawet 17 osób. To wynik porównywalny do odry i omikronu – najagresywniej rozprzestrzeniającego się wariantu koronawirusa. Krztusiec leczy się antybiotykami. Ale ta choroba jest dlatego tak bardzo groźna, bo jej bakterie wytwarzają toksynę, która uszkadza nabłonek dróg oddechowych do tego stopnia, że jego odbudowa trwa kilka tygodni. – Wygląda tak, jakby zniszczenia dokonał napalm – porównuje dr. Ludwikowska. Więc nawet jak antybiotyk zabije bakterie to wpływa to na zakaźność, ale nie to na objawy, czyli uporczywy, morderczy kaszel atakujący nawet kilkanaście razy dziennie. Nie ma skutecznego leczenia objawów krztuśca. Toksyna bakterii zniszczyła nabłonek, ale działa też na układ nerwowy – pobudza ośrodek kaszlu i rutynowe leki przeciwkaszlowe nie działają.

Coraz więcej jest chorych na krztusiec. To nie tylko dzieci, ale także młodzi dorośli. Niezaszczepieni chorują bardzo ciężko, trafiają nawet do szpitala na OIOM.

– Pierwsze objawy krztuśca przypominają przeziębienie, a po kilku dniach rozwija się kaszel napadowy, trudno zaczerpnąć powietrza, czasem dochodzi do wymiotów. Tak jest w dzień i w nocy. Choroba wyczerpuje fizycznie – bolą wszystkie mięśnie – i psychicznie – bo brakuje snu – wyjaśnia dr Ludwikowska.

Jedyną skuteczną ochroną są szczepienia dzieci zgodnie z kalendarzem szczepień, a dla dorosłych konieczne są dawki przypominające – co 5-7 lat. – My – lekarze kliniki – tak robimy i mimo że konsultujemy chorych na krztusiec sami nie chorujemy – dodaje.

Lekarze zalecają szczepienia kobietom w ciąży, najlepiej w 3. trymestrze, bo to świetna inwestycja w zdrowie dziecka. Zanim dziecko uzyska swoją odporność urodzi się już z przeciwciałami od mamy, co uchroni to je przed najgorszym – do 3-6 mies. życia krztusiec jest śmiertelnie groźną chorobą.

Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu