Wrocław kupił 13 elektrycznych autobusów. To pierwszy, ale nie ostatni taki zakup – deklarują władze miasta. Pojazdy na prąd na razie obsługują linię K. – A co będzie, gdy się zapalą – pyta tymczasem prezydenta Jacka Sutryka miejski radny Robert Grzechnik.
– Pojazdy elektryczne wprowadzamy również na linie aglomeracyjne. Ponawiamy przetarg na operatorów tych połączeń. W puli 90 autobusów ma znaleźć się 14 „elektrycznych” – zadeklarowała niedawno Paulina Tyniec-Piszcz, dyrektorka Wydziału Transportu Urzędu Miejskiego Wrocławia.
– Chciałbym zwrócić uwagę na kwestię bezpieczeństwa związaną z eksploatacją autobusów elektrycznych w naszym mieście – pisze tymczasem w swojej interpelacji do prezydenta Wrocławia miejski radny Robert Grzechnik. – W przypadku gaszenia samochodów elektrycznych umieszcza się je w kontenerze z wodą – podkreśla, powołując się na informację uzyskaną od komendanta wrocławskiej straży pożarnej. – W przypadku braku kontenera, do ugaszenia takiego auta potrzebne jest nawet 20 tys. litrów wody. W związku z tym chciałbym uzyskać informacje na temat tego, w jaki sposób gaszony będzie autobus elektryczny, którego ze względu na gabaryty trudno jest umieścić w kontenerze z wodą. Ile wody potrzeba będzie do ugaszenia takiego autobusu. Czy w związku z wprowadzeniem nowych pojazdów Miasto wsparło finansowo straż pożarną – pyta Grzechnik. -Zwracam również uwagę na długotrwałe płonięcie pojazdów elektrycznych, które może trwać kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin. Istnieje obawa, że generowane w tym czasie toksyczne substancje emisje mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia wrocławian – dodaje radny.
Odpowiedzi z ratusza na razie nie dostał. Gdy Wrocław zamawiał pierwsze elektryczne autobusy, media rozpisywały się o serii pożarów takich pojazdów w Niemczech. W Hanowerze spłonęło 8 autobusów, w Duesseldorfie – 38, a w Stuttgarcie – 25.