Są takie placówki, które zwierzęta wciąż mają w dupie – nie owija w bawełnę wrocławska Ekostraż. I opisuje historię królika, żyjącego w małym akwarium w hałaśliwym korytarzu przedszkola przy ul. Kominiarskiej na osiedlu Lipa Piotrowska. – Zasikane, śmierdzące trociny, brak pożywienia, brak możliwości swobodnego ruchu – denerwują się wolontariusze, którzy właśnie odebrali zwierzę placówce.
Obok akwarium z królikiem, na tym samym stoliku leżały listy obecności pracowników do podpisu. – Codziennie przechodziły tam dziesiątki osób… Składano podpis, patrzono na cierpiące zwierzę, odchodzono do swoich zajęć. Przechodziły też obok dzieci i kodowały sobie w głowach, że wszystko jest w porządku – mówią w Ekostraży.
Jak twierdzi organizacja, stan zwierzęcia jest tragiczny. – Przerośnięte pazury – tak długie, że królik ma problemy z myciem się. Tył w odchodach i moczu, biegunka – kołtun z sierści i kału, który w jeden dzień się przecież nie zrobił… Wychudzenie. Na łapach pododermatitis z silnym stanem zapalnym. Królik nie miał w akwarium karmy, nie jesteśmy więc pewni, czy dostawał w ogóle pożywienie odpowiednie do gatunku. Nie wiemy, czy był wypuszczany. Ma problemy z chodzeniem i kicaniem, wykrzywiony nienaturalnie kręgosłup – wyliczają wolontariusze.
Sprawa znajdzie finał w sądzie.