Najpierw szok, potem wielka radość – tak opowiadają Emilia i Natalia z Wrocławia o swoim przypadkowym odkryciu. Mieszkające od lat w tej samej kamienicy czterdziestolatki właśnie dowiedziały się, że są siostrami. W dzieciństwie obie zostały adoptowane. Nie miały pojęcia, że los wyśle je w to samo miejsce.
Emilia z wrocławskiego Nadodrza, wiedziała, że została adoptowana od najwcześniejszych lat swojego życia. Pomimo braku informacji o swoich biologicznych rodzicach, zawsze czuła się kochana przez swoją przybraną rodzinę.
Emilia od 5 lat mieszka w starej kamienicy, a jej sąsiadką z piętra niżej jest Natalia, która wprowadziła się tutaj niedługo wcześniej. Obie kobiety spotykały się czasem w klatce schodowej. Bliżej poznały się podczas pandemii, gdy wzajemnie pomagały sobie i innym sąsiadom w czasie kwarantanny. Z czasem zaprzyjaźniły się.
Natalia opowiedziała któregoś dnia swojej sąsiadce, że w dzieciństwie trafiła do adopcji. I że szuka swojej biologicznej rodziny. – Świetnie się składa, bo ja też. Będziemy szukać razem – zaproponowała Emilia. Kobiety odwiedziły ośrodek adopcyjny, przewertowały setki dokumentów. Wtedy jeszcze były przekonane, że każde z nich szuka innych rodziców. Ale im więcej czytały, im więcej szukały – tym były bliżej prawdy.
– Gdy już byłyśmy pewne, przyszła złość. Nie wiem dlaczego. Na miesiąc przestałyśmy się do siebie odzywać. To pewnie efekt stresu – opowiada Natalia. Wreszcie zdecydowały się na test DNA. Ten rozwiał wszelkie wątpliwości – z całą pewnością sąsiadki z Nadodrza są rodzonymi siostrami.
W domu dziecka kobiety dowiedziały się, że ich biologiczna matka była nastolatką, która nie była w stanie się nimi zająć. Zostały oddane do adopcji, gdy miały kilka miesięcy. Nie mają z nią żadnego kontaktu, nie znają nawet jej nazwiska.
Emilka i jej siostra nadal mieszkają we Wrocławiu. Są dla siebie najlepszymi przyjaciółkami i wspierają się we wszystkim.
Są wdzięczne za to, że się znalazły. Wiedzą, że są sobie przeznaczone i że będą razem przez całe życie.